niedziela, 6 maja 2012

9

Dziewiec

 Opuscilem glowe w dol. Wyjalem papierosa i go odpalilem, zaciagnalem sie w jego gorzkim smaku, a nieustanne drapanie w gardle odeszlo. Co mnie wzielo na wyznie milosci Gemme? Idiota ze mnie. Przeklnalem cicho, i ruszylem zakladajac sluchawki do uszu w kierunku pracy. Dzisiaj mialem wolne, mimo to i tak postanowilem odwiedzic to miejsce.
 Zauwazylem Boba z butelka wodki w dloni, siedzacego na krzesle, ubranego w nasz niebieski uniform. Jego blada karnacja zlewala sie z piaskiem. Usmiechnalem sie, bo wiedzialem, ze zaczne z nim rozmawiac od "czapy". Podeszlem do kolegi zabralem mu butelke i upilem z niej lyk. Ostre dzialanie alkoholu podraznilo moje gardlo, mimo to rozgrzalo choc odrobine moje cialo.
-Bob. - mruknalem kiwajac w kierunku mezczyzny
-Zayn. - mruknal - Oddasz mi butelke?
-Nie. Za dobrze sie juz nachlales.
-Oddaj.
-Cudna pogoda, nie sadzisz? - spytalem zmieniajac temat, znowu upilem duzy lyk alkoholu
-Oddaj.
-Marnujesz sie facet. - mezczyzna rzucil sie na mnie, ale ja zrobilem unik w prawa strone, przez co Bob zatoczyl kolko i opadl na ziemie, zaczalem sie smiac. -Daj juz spokoj. - odparlem rzucajac w strone mezczyzny butelke z ktorej wylalo sie troche jej zawartosci .
 Szarpnalem drzwi. Ujrzalem Mike'a pracujacego zawziecie przy motorze. Zlustrowalem go wzrokiem, przechodzac obok niego obojetnie. Przebralem sie w swoj uniform i postanowilem pomoc Gregowi. Chlopak jest w moim wieku, tyle, ze sie wcale nie uczy, poprostu przychodzi tutaj codziennie i od dziesiatej do osiemnastej rozbiera czesci. Ma brazowe wlosy, tego samego koloru oczy. Nie jest wcale wyzszy ode mnie, pali i pije od czasu do czasu. Z czego mi wiadomo to mieszka w starym opuszczonym domie w lesie.
 Kac nadal utrzymywal sie, jednak musialem cos robic, nie mialem ochoty wracac do mieszkania wiec postanowielem zbic czas w salonie. Zastanawialem sie gdzie podziewa sie szef. Od wczoraj nie widzialem go, byc moze wraz z swoimi dwiema kochankami gdzies wyjechal. Evan nie nalezal do tych ktorym wystarcza tylko i wylacznie praca. On potrzebowal rozrywki. Bylismy podobni do siebie. Lubimy zabalowac, miec przy sobie dziewczyny, zapalic, upic sie, miec nielegalna prace.
 Przebralem sie w poprzednie ubrania. Wychodzac zajrzalem jeszcze do biora ktore zialo pustka. Wzruszylem ramionami i wyszlem na zimne ulice Brandford. Niebo bylo juz ciemne, a gdzie nie gdzie pojawialy sie pojedyncze gwiazdy. Ile siedzialem w pracy? Ponad piec godzin? Mniej? Wiecej? Nie mam pojecia. W kazdym razie musialem sie zdrzemnac skoro jutro czeka mnie to samo co dzisiaj.
 Wyjalem z paczki kolejnego papierosa, jak sie okazalo ostatniego, odpalilem go. Po drodze zajrzalem jeszcze do sklepu i kupilem cos do jedzenia oraz alkohol i szlugi.
 Wchodzac na klatke schodowa uslyszalem cichy placz. Nastawilem bardziej ucha, mimo to nadal slyszalem to samo, zadnej klotni. Stanalem jak wryty kiedy zobaczylem Lexi pod moimi drzwiami. Od kiedy ona tutaj przychodzi? Huh?
-Co tu robisz? - warknalem a dziewczyna podniosla glowe
-Przyszlam. - jeknela zaplakana
-Nie no.. myslalem, ze przylecialas. - warknalem
-Zayn prosze... - nalegala
-Sio. - pogonilem ja otwierajac drzwi, wchodzac zatrzasnalem je przed nosem dziewczyny, nie chcialem jej widziec.
 Zakupy rzucilem na sofe, otworzylem okno by mieszkanie sie troche przewietrzylo. Do drzwi rozleglo sie natarczywe pukanie. Westchnalem glosno i zdenerwowany szarpnalem drzwi. Lexi stala zaplakana, miala spuchniete oczy, drzala z zimna. Przewrocilem oczami i zrobilem jej miejsce by mogla wejsc. Od dzisiaj jestem chyba przytulkiem bezdomnych. Zatrzasnalem drzwi, i poszlem zaparzyc wody na herbate dla dziewczyny. Przeklnalem kiedy troche wrzatka wylalo sie na moja dlon, wytarlem ja w spodnie, a gotowy napoj postawilem na stoliku obok dziewczyny.
-Tobie co tym razem? - spytalem
 Dziewczyna przetarla lze z policzka i spojrzala prosto w moje oczy.
-Stesknilam sie za nami, Zayn. - odparowala
-A ja nie. Mozesz juz isc? - warknalem
-Daj spokoj. - dziewczyna wstala z sofy i podeszla do mnie, zaczla krazyc serdecznym palcem po mojej klatce piersiowej - Wiem, ze tego chcesz. - Lexi usiosla sie na palcach u stop i musnela moje usta, po chwili przerodzilo sie to w pocalunek ktory odwzajemnilem, chodz raz moglem zapomniec o Gemmie, a dziewczyna w tym mi pomogla.

___________________________________________
Ok. Jest rozdzial, jest Lexi. Duzo namiesza w opowiadaniu, wiec wiecie, nastawcie sie juz do niej.

7 komentarzy:

  1. Świetny rozdział <3 szkoda tylko, że taki krótkii :P Czekam na nn .
    zapraszam do mnie jeśli chcesz :D http://youreyesismylife1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest fajny ej ale niech Gemma bedzie z Zaynem.Czekam na kolejny rozdział:))

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham twoje opowiadania!!
    Ale nalegam by Gemma była z Zaynem :DD
    Mimo to ten rozdział jest świetny ;*
    Czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda że krótki , bo takie się źle czyta . Wole dłuższe . No , ale coż dla Cb zrobie wyjątek bo naprawde ciekawie jest narazie . Czekam na nexta . ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Boski !
    Oj ten Zayn . Tylko by pił i sie pieprzył xD
    Nie no superr . !! =P
    ~`Jess

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajny, Fajny..Tylko zrób coś z Gemma, bo ona musi byc z Zaynem.. Aha i najlepie pisz dłuższe..:D:D:D

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajne, fajne. Ale powiem jedno.. Gemma ma być z Zaynem! Ughh, a Lexi najchętniej bym wykopała -.- Ale opowiadania masz cudne! ;3 Kocham

    OdpowiedzUsuń