Osiemnaście
PROSZE WSZYSTKICH KTÓRZY CZYTAJĄ TO OPOWIADANIE SKOMENTOWALI TĄ NOTKĘ, GDYŻ JEST TO JUŻ KONIEC OPOWIADANIA - PRAWIE KONIEC. JESZCZE KILKA ROZDZIAŁÓW. POD TĄ NOTKĄ POWINNO SIĘ POJAWIC 76 KOMENTARZY - BO TYLE WAS TO CZYTA.
PROSZE WSZYSTKICH KTÓRZY CZYTAJĄ TO OPOWIADANIE SKOMENTOWALI TĄ NOTKĘ, GDYŻ JEST TO JUŻ KONIEC OPOWIADANIA - PRAWIE KONIEC. JESZCZE KILKA ROZDZIAŁÓW. POD TĄ NOTKĄ POWINNO SIĘ POJAWIC 76 KOMENTARZY - BO TYLE WAS TO CZYTA.
-Zdecyduj się!
Chłopak spojrzał na mnie spode łba. Wywróciłem oczami i powróciłem do zabawy włosami dziewczyny.
Xxx
-Kto to był? - sytałem gdy dziewczyna zatrzasneła drzwi za Liam'em, spojrzałem w jej oczy, było w nich widac przerażenie, niepewnośc oraz ból.
-Nikt.. - mrukneła odwracając się tyłem, chwyciłem ją za rękę i lekko przyciągnąłem ją do siebie
-Serio? Wyglądało inaczej.
-Zayn możemy o tym nie rozmawiac dzisiaj? - poprosiła
-Możemy, ale znasz moją ciekawośc i jestem na tyle ciekawy, że chce wiedziec kto to jest, lub był dla ciebie. Więc jak będzie? -spytałem, uniosłem jedną brew do góry.
Dziewczyna powędrowała do kuchni, usiadłem na sofie. Czekałem aż Gemma wróci, ale jakoś się na to nie zanosiło, więc wstałem i ruszyłem w jej kierunku. Nie było jej w kuchni więc zaciekawiony udałem się do jej pokoju, równierz jej tam nie było. Jęknąłem cicho. Tak poprostu wyparowała? No chyba nie.
Po chwili usłyszałem trzask. Przerażony pobiegłem za hałasem. Ujrzałem Gemme, leżała na podłodze. Podbiegłem do niej, była cała blada, miała sine usta. Zdenerwowany zadzwoniłem na pogotowię, próbowałem obudzic dziewczyne, ale nic z tego. Zaczeło się. Pierwszy atak Gemmy, pierwszy atak który może doprowadzic do śmierci.. Co zrobiłem? Usiadłem przy blacie, kolana podciągnąłem do pobródka i zacząłem płakac. Tak poprostu.
xxx
Pogotowię zabrało dziewczyne do szpitala. Pytano się mnie czy jestem z rodziny, odpowiedziałem, że nie koniecznie. Kazano mi zostac w domu. Nie wytrzymałem, cóż, jestem nadpobudliwym człowiekiem i pojechałem sam do szpitala, prędzej wpadając jeszcze do domu i zabierając z niego potrzebne rzeczy, bo sam nie wiem jak długo posiedze w szpitalu, spakowałem kilka rzeczy Gemmy i swoich, nie informując rodziców – chociaż sami dopytywali sie co mi się stało – pojechałem do kliniki gdzie wywieziono dziewczynę. Zacisnąłem mocniej dłonie na kierownicy i mało brakowało i wjechałbym w samochód stojący na podjeździe. Albo się uspokoje, albo spowoduje więcej wypadków niż się wydaje.
Zaparkowawszy samochód przed wejściem wyszedłem z niego kierując się do informacji. Pielęgniarka powiedziała mi, że Gemma leży w sali 18 na drugim piętrze. Bałem się ją zobaczyc, chciałbym ją zapamiętac uśmiechniętą, pełną kolorów, zdrową. A teraz jaka była? Blada, słaba, chudą, posiniaczoną. Oparłem głowę o szybę, leżała podłączona do wielu kabelków, blada, nie tętniła życiem. Pojedyncza łza pociekła po moim policzku, kochałem ją sercem, nie oczami. Nie ważne jak trudne jest życie, nie trac nadziei.
-Jak narazie wszystko z nią dobrze. - usłyszałem głos, podniosłem głowe, obok mnie stał ojciec Gemmy w białym fartuchu, był lekarzem.
-Skąd to pan wie? Przecież i tak umrze. - mruknałem pod nosem ocierając kolejną łze, poczułem, że mężczyzna kładzie mi dłoń na ramieniu, spojrzałem na nie spode łba
-Umrze. Ale umrze w spokoju. - powiedział, na jego twarzy pojawił się przelotny uśmiech -Chodz ze mną.
Lekarz popchnął mnie lekko w drugą strone szpitalu, nie chciałem z nim iśc, wolałem zostac z Gemmą, byc przy niej, ale jednak coś mi mówiło, że warto iśc z jej ojcem. Doszliśmy na oddział chorób zakaźych. Mężczyzna podał mi maskę którą musiałem ubrac, bez sprzeciwów nałożyłem sobie ją na usta, torby zostawiłem w pokoju Gemmy.
-To Livia, ma osiemnaście lat. Jest w wieku Gemmy. Ma guza w mózgu. Nikt ją nie odwiedza prócz jej chłopaka. Umiera, jednak pogodziła się z losem swojego życia. - odpowiedział wskazując blondynke leżącą na łóżku, obok niej siedział chłopak z rudymi włosami, mocno ściskał jej dłoń -Zrozum. Nie jesteś jedyną osobą która nie chce by ktoś umierał kogo kochasz.
-Pan chyba mnie jednak nie rozumie.. - mruknałem kierując się w strone wyjścia z oddziału
-Owszem, nie rozumie. Ale wiem, że kochasz Gemme całym sercem.
Usłyszawszy to odwróciłem się w jego strone, spojrzałem w jego oczy i odpowiedziałem:
-Pan chyba nie ma pojecia jak bardzo.
______
Trolololo. Macie rozdział, wyszedł jak wyszedł. Wiem, że krótki ale pisałam, żebyście miały :) Tak jak wspominałam, skomentujcie, bo chce wiedziec czy te 76 ludzi czyta tego bloga.